Czy trąd, o którym dwukrotnie dziś jest mowa w trzech czytaniach, jest jakimś zilustrowaniem niedowierzania? Żydzi wierzyli, że trąd jest swoistą karą za oszczerstwo i obmowę. Miriam, siostra Mojżesza, została dotknięta trądem, gdy podawała w wątpliwość wybór Mojżesza na jedynego wodza i obmawiała go z powodu małżeństwa z Kuszytką, Seforą (Lb 12). Istotą jej oskarżeń było zwątpienie w wybór Mojżesza na jedynego wybawcę.

Zwątpienie zrodziło oskarżenie, a to doprowadziło ją do trądu. Nie chcę przez to twierdzić, że ta potworna choroba jest spowodowana wątpliwościami i obmowami, ale chcę podkreślić, że jest doskonałą ilustracją życia, które nie potrafi już zdobyć się na pełne zaufanie Bogu i ratuje swoją pozycję oskarżeniami innych. Zwątpienie w miłość i dobroć Boga prowadzi nieuchronnie do niszczenia innych złymi opiniami. Naaman, dopóki był trędowaty, wątpił w sens zanurzania się w wody Jordanu, a jego pierwsza reakcja na nakaz zanurzenia się była pełna gniewu.

Jak bardzo nasz świat stał się trędowaty przez miliony pomówień, oskarżeń, obmów, fałszywych opinii, zniesławień, zarzutów, które każdego dnia rozbrzmiewają w domach, na ulicach, na forach internetowych, w wiadomościach wykrzykiwanych z ekranów! W oczach Boga zwykła obmowa czy oszczerstwo jest czymś ohydniejszym niż widok ropiejącej i gnijącej rany na trędowatym ciele.