Fragment Ewangelii według św. Łukasza, który ukazuje Jezusa będącego na uczcie u faryzeusza, jest bardzo wymowny. Na uczcie pojawia się nie zaproszona kobieta lekkich obyczajów, co budzi ogólne oburzenie. Jedynie Jezus jej pojawieniem się nie gorszy, co więcej wykorzystuje zaistniałą sytuację do pouczenia obecnych o przebaczeniu. Jawnogrzesznica bowiem swoim płaczem wyraża żal za wszelkie grzechy jakie w swoim życiu popełniła. Przyznała się do błędu i zła. Dlatego od ponad 2 tysięcy lat słuchacze tej części ewangelii swoją sympatię kierują w kierunku tej kobiety.

Kobieta była w stanie dokonać takiego czynu tylko, dlatego, że bardzo umiłowała, jak zauważa Jezus: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza mało miłuje.” Widać tutaj dziwne sprzężenie zwrotne, z jednej strony by mieć siły do przyznania się do winy należy miłować, a z drugiej strony przebaczenie, którego doświadczamy wzbudza w człowieku miłość.

Człowiek, który jest zbyt zadowolony sam ze siebie i nie widzi swoich błędów i grzechów, nie potrzebuje także miłości. Mechanizm samousprawiedliwiania, czyli odsuwanie od siebie poczucia własnej grzeszności powoduje także że zamykamy się na miłość Boga. On jest nam wtedy niepotrzebny, bo nie potrzebujemy jego wybaczenia. Uważanie siebie za nieomylnego zabiją także miłość do innych ludzi, dlatego, że za błędy i grzechy są oni odpowiedzialni, nie ja sam.