Mesjasz umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Konsekwencje: w Jego imię ma być głoszone nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Wszystkim narodom. Jezus obiecuje uczniom, że nie będą sami. Zostaną „uzbrojeni mocą z wysoka”. Zmartwychwstały będzie nadal obecny w swoim Kościele, ale ta obecność będzie miała już inny charakter. Nie może już być dłużej z uczniami fizycznie, jako człowiek, będzie z nimi przez swojego Ducha. Duch Święty jest Duchem Ojca i Syna. Człowieczeństwo Jezusa było naczyniem, w którym Bóg dał siebie światu, teraz nasze człowieczeństwo namaszczone „mocą z wysoka” ma być naczyniem, dzięki któremu Bóg nadal udziela siebie światu. Jezus był naczyniem doskonałym, my jesteśmy naczyniami glinianymi, podatnymi na rozbicie. Ale jesteśmy uzbrojeni przez Ducha, który cierpliwie uzupełnia nasze niedoskonałości.

Święty Paweł nazywa Kościół Ciałem Jezusa. Ten obraz oddaje prawdę o kontynuacji Chrystusowego dzieła w nas. Głowa Kościoła, czyli Jezus, jest w niebie, a Jego Ciało, czyli my, jesteśmy na ziemi. Można powiedzieć, że chrześcijanin to człowiek, który stąpa twardo po ziemi, ale głowę ma w niebie. Mieć głowę w niebie – to żyć w jedności z Tym, do którego idziemy. Mieć głowę w niebie – to być pielgrzymem, a nie tułaczem. Kto zna cel wędrówki, ten patrzy na swoją drogę z tej końcowej perspektywy. Dlatego nie daje się złu. Tożsamość człowieka określa nie tylko jego przeszłość, ale i jego nadzieja na przyszłość. Nasz problem polega na tym, że zbyt łatwo tracimy głowę, że pozwalamy naszym myślom i naszym pragnieniom, by były rozbiegane we wszystkie strony, podążały byle gdzie czy za byle kim. Mieć głowę w niebie – to mieć nadzieję większą niż wszelkie ziemskie cele, to oddychać wiecznością nawet w dusznej ziemskiej atmosferze