Zgłębiając słowo Boże proponowane nam na dzisiejszą niedzielę, dochodzimy do wniosku, że „radość” przepełniająca ze wszech miar ten dzień, jest jak najbardziej uzasadniona, a nasze pytania czy wątpliwości są zupełnie zbędne. Z jednej strony bowiem, Bóg jest obecny pośród nas, niemalże „na wyciągnięcie ręki”, a z drugiej strony, całe nasze istnienie ku Bogu zmierza, by w Nim serce człowieka zaznać mogło spokoju, jak pisał św. Augustyn.

Tak więc cokolwiek by się nie działo, spotkanie z Bogiem – zarówno w doczesności, jak i w wieczności – jest naszym przeznaczeniem. Stąd „radość” niedzieli gaudete jest radością zdwojoną, radością wyraźnie podkreśloną.

Jeżeli jednak, wbrew wszystkiemu, co słowo Boże do nas mówi i do czego nas zaprasza, nie czujemy tej radości, to znaczy, że zaskorupieni jesteśmy zanadto w naszych doczesnych troskach, zmartwieniach, a przede wszystkim w grzechach. Musimy usilnie prosić Boga w modlitwie, by „wydobył nas z naszej skorupy i przemienił nasze życie, wtedy będziemy mogli wypełnić to, o co prosił św. Paweł: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (Gaudete et exsultate, 122; Flp 4, 2-9 ).

I jeszcze jedno: trzeba dać coś od siebie innym! Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni (por. Łk 3, 11). Nie zatrzymujmy tej radości, którą odkrywamy lub o którą usilnie prosimy, jedynie dla siebie, ale niech promieniuje ona na innych, niech rozprzestrzenia się na cały świat. Szczególnie teraz, szczególnie dzisiaj...

Bo Adwent to czas radości, płynącej z aktualnego i oczekiwanego spotkania z Panem...