Ewangelia dzisiejszej niedzieli ukazuje nam kolejne nadzwyczajne działanie Jezusa, moment, w którym nie tylko zaskakuje apostołów, ale i wprawia ich w przerażenie. Przychodzi do łodzi, w której znajdowali się uczniowie, krocząc po jeziorze... I można by skupić się na tym niecodziennym zjawisku, na owej nadzwyczajności i rozważać kolejny cud. Jednak cała ta historia ukazuje nam – w sposób bardzo niepozorny co prawda – ciekawą rzecz, można by powiedzieć „siłę napędową” owego cudu.

Jezus wraz z apostołami przemierza Galileę i Judeę, głosząc królestwo Boże, realizuje swoją misję tu na ziemi. Kolejny dzień pełen spotkań, wygłoszonych mów, dzień pełen wysiłku. Po zakończonych spotkaniach mówi uczniom, aby przeprawili się na drugą stronę jeziora, sam zaś udaje się na modlitwę, czyli rozmowę ze swoim Ojcem. Tak jak czyni to zawsze w najważniejszych momentach swojej ziemskiej misji. Tak jak czyni dziecko po niezwykłych przeżyciach, po czymś niespotykanym, kiedy to opowiada mamie i tacie, co się wydarzyło, i czerpie z tego ogromną radość i... siłę.

I tu można dostrzec ową „niepozorną rzecz”. Jezus, wypełniając swoją misję na ziemi, pozostaje w bardzo zażyłej relacji ze swoim Ojcem, często z Nim rozmawia, czerpiąc z tej relacji ogromną siłę i wsparcie. A więc kolejna wskazówka ze strony Jezusa dla nas na naszą codzienność. Na życie pełne trudu, wyzwań i niespodziewanych sytuacji, gdzie człowiek nieraz myśli sobie: Nie dam rady, nie podołam... Sam na pewno nie. Ale jeśli spróbujesz z Jezusem realizować swoją misję na ziemi, misję bycia ojcem, matką, spełniając się w konkretnym zawodzie, w momentach, w których brakuje sił; jeśli szukał będziesz tych sił w więzi i relacji z Bogiem, to „DASZ RADĘ”. Wówczas nic nie będzie dla ciebie straszne ani niemożliwe. Będziesz mógł tak jak Jezus kroczyć po „tafli jeziora” twojego życia i żadne fale uderzające w twoją „łódź” nie będą dla ciebie straszne ani przerażające. Trudna i wymagająca codzienność nie przestanie stawiać wymagań, ale o wiele łatwiej będzie im sprostać. O wiele łatwiej będzie zmierzyć się z trudnym zadaniem ojca, matki czy z trudnymi obowiązkami w pracy. Wystarczy zawierzyć swoje życie Jezusowi, budując krok po kroku przyjaźń z Nim. Wystarczy zatrzymać się i starać się rozpoznać delikatne niczym szmer łagodnego powiewu (por. 1 Krl 19, 12) działanie Boga w naszym życiu.

Może warto przyjrzeć się swojej relacji i zażyłości z Bogiem, może warto przyjrzeć się swojej modlitwie i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie o to, jaka ona jest. Czy jest to więź niosąca i dodająca mi sił w codzienności? Czy jest to może raczej kamień obowiązku uwiązany u nogi, który ciągle uwiera, przeszkadza i nie pozwala żyć pełnią życia? A ty rozbijasz się o fale życia, sadząc, że jesteś sam, że Bóg cię zostawił...

To trudne pytania, ale szczera odpowiedź na nie, może sprawić, że twoje życie, twoja codzienność przestaną być ciężarem, przeszkodą nie do pokonania. Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się! (por. Mt 14, 27)