To w związku z dobrocią gospodarza robotnicy zaczynają szemrać, bo czują się pokrzywdzeni. Bierze w nich górę poczucie niesprawiedliwości z racji nieadekwatnej zapłaty. I nasze myślenie w wielu sprawach ma takie cechy. Jest szemraniem wobec Boga, wprost lub w ukryciu. Jezus w usta gospodarza wkłada na nie odpowiedź: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy. Czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź". Taka była umowa i została w detalach zrealizowana, a jednak szemranie wskazuje na poczucie niesprawiedliwości.

Tu jest jakieś skrzywienie, ale ono wynika z braku oglądu całej sytuacji. Jeśli skupimy się tylko na fakcie samej zapłaty, czy na ciężarze i długości pracy, możemy dać się zwieść naszym emocjom i wyobraźni. Tu nie chodzi jednak tylko o emocje i wyobraźnię. W kontekście przecież jest umowa. Łatwo ulegamy manipulacji płynącej z naszych naturalnych skłonności, które wykorzystuje zły duch i obraz Boga jest wykrzywiany. Najczęściej patrzymy przez własne serce i myśli. Gdy tymczasem gospodarz mówi: „Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie". „Czy na to złym okiem patrzysz, że jestem dobry". Jak ważna jest nasza własna przemiana, jakim okiem patrzę. Źródło zafałszowania jest we mnie. Bóg pragnie mnie oczyścić i uformować. To, co obejmuje umowa, należy do sprawiedliwości, wszystko poza umową jest darem serca miłosiernego, „Czy nie wolno mi uczynić ze swoim, co chcę?"